3. Pojedynek z czasem
– Naru, czy ja umrę?
– Nie wygaduj bzdur! –
skarcił ją natychmiast, starając się nie wyglądać na zmartwionego. – Czeka cię jeszcze
bardzo długa droga by pójść na tamtą stronę, a wszystko dopiero przed tobą.
Gwarantuję ci, że jeszcze dużo czasu będę się musiał z tobą użerać – zaśmiał
się dla rozluźnienia napiętej i pełnej powagi atmosfery.
Dziewczyna uśmiechnęła
się delikatnie, słysząc jego przyjemny dla ucha śmiech.
– Obiecujesz?
– Obiecuję – odparł
bez chwili wahania. – I możesz mi wierzyć, że to jeszcze nie twoja pora, Ayu – jego
cichy szept dotarł do jej uszu, a wzrok
stał się dziwnie pusty. Myślami był daleko stąd, choć wcale nie odbiegały one
tak daleko od tematu, bo on wiedział. Wiedział, że na niego już został wydany
wyrok.
♦
Jak tylko wyruszyli, pogoda jeszcze bardziej się pogorszyła.
Słońce już całkiem przysłoniły ciężkie, deszczowe chmury, które nie zwiastowały
niczego dobrego. Gleba jeszcze nie dawno sucha, teraz zamieniła się w prawdziwe
bagno, sprawiając, że shinobi Konohy ślizgali się na jej powierzchni, choć
nawet to nie sprawiło, żeby się zatrzymali. Parli przed siebie z zaciętymi
minami na twarzach, które odzwierciadlały tylko jedno – zmartwienie.
Naruto, będąc pogrążonym głęboko w swoich myślach, biegł na
tyle szybko, na ile pozwalały mu siły. Czuł jak chakra jego przyjaciółki powoli
zanika, na co nie mógł pozwolić. Nie chciał. Bo ta osoba nie mogła opuścić tego
świata, nie mogła zginąć. Tak samo jak on sam, Ona miała swoją misję do
wypełnienia.
Zadumany blondyn, zamrugał z zaskoczeniem powiekami. Coś
właśnie mu się przypomniało. Miał jakby lekkie uczucie deja vu. Po raz kolejny
miał ratować jej życie.
– Zabawne. Historia
lubi się powtarzać - pomyślał, nie mając wcale zbyt wesołej miny.
– Tyle, że ostatnim razem była w lepszym
stanie, nie sądzisz? – zabrzmiał głęboki głos w jego duszy.
– Taa… Masz rację, ale
jej życie nie jest zagrożone. Wyliże się z tego – odpowiedział
przyjacielowi w myślach Naruto. Był świadomy tego, że tuż za nim biegną Tsunade
i Shizune, dlatego wolał nie wyrażać swoich myśli nagłos. Nie chciał by kobiety
wiedziały o czym rozmawia z Kyuubim.
Westchnął ze zniecierpliwieniem, gdy rozejrzał się po
okolicy roztaczającej się przed nim. Dopiero teraz bowiem zdał sobie sprawę z
tego, że jeszcze nie przebyli nawet połowy drogi.
Teraz, zamiast
krajobrazu, przed oczami miał rozjaśnioną uśmiechem twarz dziewczyny; jej
fioletowe oczy śmiały się do niego, kryjąc w sobie psotne iskry, a czerwone
włosy opływały kaskadą jej drobne ramiona. Wracając myślami do dnia, kiedy ją
poznał, przypomniał sobie ze zdziwieniem, że nie lubili się za bardzo. Nie
potrafili wytrzymać w swoim towarzystwie nawet minuty, lecz później, przez
pewne wydarzenie, to się zmieniło. Wystarczyły im tylko wyzwiska i obelgi w
swoim kierunku, co prawda czasami przechodzili do rękoczynów, ale tak, by nie
wyrządzić krzywdy drugiemu. Co dziwne, byli zgraną drużyną i mimo tych pozorów oddaliby
za siebie życie, nie bacząc na niebezpieczeństwo. W każdym razie Naruto zrobił
by to bez wahania. Ona przypominała mu trochę siebie samego. Trochę, bo ich
dzieciństwo, mimo łączących ich podobieństw, bardzo się różniło.
Naruto uśmiechnął się delikatnie na wspomnienie jej zapłakanej twarzy, gdy się żegnali. Oj, nie obyło się wtedy
od wyzwisk i barwnych epitetów. Na stwierdzenia, że jest dupkiem prychnął,
przyglądając się jej z rozbawieniem.
Zachichotał w myślach, pamiętał ten dzień, jak dziś. Nie
żegnali się przecież na zawsze, a wyglądała tak żałośnie, jakby nigdy więcej
mieli się już nie spotkać. Wściekłość aż biła z jej drobnej postaci i on bardzo
dobrze zdawał sobie z tego sprawę, bo wiedział, że nie lubiła pożegnań. Gdy
jedna nie posłuszna łza wymknęła się jej z oka i roztrzaskał na milion drobnych
kawałeczków, starł ją kciukiem. Obfity rumieniec wstąpił na jej policzki, a ona
sama zaczęła na niego krzyczeć zapamiętale.
Naruto nigdy by się do tego nie przyznał, ale on też nie
lubił pożegnań. Dla niego kojarzyły mu się one ze stratą, bo wielu już pożegnał
ze świadomością, że nigdy więcej ich nie ujrzy.
W głębi duszy czuł wtedy smutek, bo wiedział, że będzie mu
jej brakowało i jak widać miał rację, ale to było do momentu, gdy nie spotkał
jej ponownie podczas treningu. O ironio, los postanowił ponownie połączyć ich
ścieżki, mimo że nie widzieli się ponad rok, a nie, jak wtedy, parę lat.
Szelest liści i czyjś głos przywrócił go ponownie do
rzeczywistości. Potrząsnął głową, żeby się ocknąć i obejrzał się za siebie. To
Tsunade go woła. Tak się wyłączył, że kompletnie nie zwracał uwagi na
otoczenie. Już dawno mu się to nie zdarzyło.
– Naruto, zwolnij! – oho, chyba ją zdenerwował. Krzyk
blondynki spłoszył wszystkie ptaki,
siedzące na pobliskich gałęziach. Naruto nie miał pojęcia jak długo już go tak
wołała, ale musiał przyznać, że jak się zdenerwuje, to głos ma niebywale
doniosły, zwłaszcza, że poskutkował i blondyn w końcu zareagował. Mimo to, nie
zwolnił.
– Dlaczego? – spytał zamiast tego. - Sama mówiłaś, że musimy
się pośpieszyć – napomniał jej z irytacją w głosie. – Przecież nie możemy
pozwolić jej umrzeć, nie wiadomo w jakim jest stanie, choć sądząc po jej chakrze
nie jest zbyt wesoło – zrównał się z blondynką, cały czas skupiając się na
drodze.
– Zdaję sobie z tego sprawę, ale Shizune nie nadąża za tobą,
wcześniej zużyła dużo chakry na leczenie pacjenta, tak więc zwolnij – poprosiła.
Chłopak spojrzał na czarnowłosą, która trochę ciężko oddychała, choć starała
się tego po sobie nie pokazywać.
Westchnął, kiwając głową na zgodę, po czym skupił się na
wyłapywaniu znikomych śladów chakry i nagła fala ulgi zalała jego serce.
– Już jesteśmy nie daleko, więc faktycznie można trochę
przystopować – oznajmił.
Tsunade przytaknęła.
Sama chciała już być na miejscu, gdyż chodziło o jej byłą uczennicę. Przyglądała się przez chwilę blondynowi. Naruto był
blady, a na jego czole perlił się pot, choć on sam, jak sądziła, zapewne czuł
się lepiej niż wyglądał.
– Jak wrócimy do wioski pogadamy sobie o twoim zdrowiu –
widząc jak przewraca oczami spiorunowała go wzrokiem – I bez wykrętów. Masz mi mówić
o wszystkim!
– Tak jest, moja pani – prychnął wyraźnie podirytowany.
Nie wymieniając już ze sobą ani jednego słowa, pognali przed
siebie. Dotarcie na miejsce zajęło im dłużej niż kwadrans. Zatrzymali się pośród
drzew, gdzie panowała kompletna cisza. Przez pogodę zaczynało się powoli
ściemniać.
– Ja pójdę sprawdzić na północ, Shizune wschód a ty Naruto
zachód – rozporządziła blondynka, po czym każdy ruszył w daną stronę. Po
dłuższej chwili krzyk Shizune zgromadził ich w jednym miejscu.
Pod jednym z drzew leżała
jakaś postać, gdy zbliżyli się bardziej, już wiedzieli kto to jest. Dziewczyna
była nie przytomna, co widać było na pierwszy rzut oka. Na jej lewym boku
widniało rozcięcie, a nadgarstek przewiązany był materiałem, najwidoczniej
urwanym z jej stroju, w który była odziana.
Naruto nawet nie zagłębiał się w to jaki był kolor tego
stroju, bo błoto skutecznie uniemożliwiło rozpoznanie go. W tej chwili nic go
nie obchodziło. Czuł jedynie wściekłość, widząc w jakim stanie znajduje się
dziewczyna. Słyszał w głębi swej duszy warkot Kyubiego, który podzielał to samo
uczucie.
Tsunade od razu podbiegła do niej i przystawił palce do
szyi, sprawdzając tętno.
– Oddycha, ale jej serce bije coraz słabiej. Trzeba ją
natychmiast przenieść na oddział, ale najpierw zatamuję krwawienie – mówiła,
przykładając dłonie do rany znajdującej się na lewym boku. Zielona poświata
otoczyła jej ręce, przelewając się do ciała dziewczyny. Rozcięcie spowodowane
ostrą bronią powoli zaczęło się zasklepiać, ale i tak wiedzieli, że to nie
wystarczy. Potrzebny był każdy medyk.
– Cholera! – zaklęła po chwili Tsunade.
Naruto momentalnie podszedł bliżej, zaalarmowany tonem jej głosu.
– Co jest? Co się stało?
– Zdaje się, że ostrze było zatrute. Jeszcze nie wiem jaka
to trucizna, ale w takim wypadku powinniśmy jak najszybciej udać się do wioski.
Nie wiadomo jak długo będzie działać trucizna i czy nie przyspieszy ona jej
śmierci.
Naruto przełknął barwny epitet, który cisnął mu się na usta.
O truciznach to nie miał zbyt dobrego zdania, a samo to słowo wywoływały u
niego dreszcze. Wzdrygnął się, czując ból w piersi. Odetchnął cicho, starając
się uspokoić.
– Ja się tym zajmę – oznajmił.
Tsunade odwróciła się, wbijając w niego pytający wzrok.
Naruto jednak patrzył na nią spokojnie z nieodgadnioną miną.
– Słucham? – spytała. – Jak to „zajmiesz się tym”? Co masz
na myśli?
– Mogę się tam znaleźć przed wami. Tym sposobem
zaoszczędzimy trochę czasu – wyjaśnił.
Przez chwilę mierzyli się wzrokiem bez słowa, w końcu jednak
Tsunade odpuściła, przytakując jedynie.
– Znajdź Sakurę i każ jej przygotować salę, niech się
wszystkim zajmie. Powiedz jej, że dopóki nie wrócę ma rozpocząć operację.
Postaramy się dotrzeć najszybciej jak to możliwe.
– Spotkamy się w szpitalu, a ty się spiesz! – Shizune, która
stał tuż obok niego, ponagliła go.
– Hai! – zasalutował. Przeszedł obok Tsunade, przykucnął i podniósł
młodą kunoichi najdelikatniej jak mógł, by tylko bardziej jej nie uszkodzić. Stał
przez chwilę, koncentrując się na przepływie chakry i totalnie ignorując,
przyglądające się mu kobiety. Wykonał jedną pieczęć i pognał przed siebie, co
wyglądało, jakby po prostu zniknął.
Obie kobiety stały wciąż w miejscu, wpatrując się w miejsca,
w którym zniknął blondyn.
– N-nie możliwe przecież to… Przecież to nie mógł być Hirashin no Jutsu1, prawda? – zająknęła się Shizune.
– N-nie możliwe przecież to… Przecież to nie mógł być Hirashin no Jutsu1, prawda? – zająknęła się Shizune.
– Technika czwartego – wyszeptała blondynka, wciąż wpatrując
się w puste pole przed sobą. – O ile mi wiadomo, Minato nie zapisywał tej
techniki, chociaż mogę się mylić – potrząsnęła głową. – Nie wyglądało to jednak
jak Hirashin, to musiało być coś zupełnie innego, ale skąd on wytrzasnął taką
technikę? – zastanawiała się zdumiona. – Wygląda na to, że on nigdy nie
przestanie nas zaskakiwać.
– Ma pani rację, Tsunade-sama.
– Tak, tak. Jak zawsze, ale teraz nie pora na gadanie. Ruszajmy
Shizune! – wrzasnęła do brunetki stanowczo.
– Hai, Tsunade-sama!
We dwie ruszyły śladem chłopaka, nie zatrzymując się nawet
na krok.
♦
Sakura, wciąż nie
dowierzając co nie dawno się zdarzyło, skierowała się do kwiaciarni „Yamanaka”.
Nie mogła pozbyć się tego dziwnego uczucia, które ją ogarnęło gdy została sama
przed Ichiraku. Czuła zdezorientowanie, to na pewno, rozczarowanie, że została
tak po prostu pominięta i jeszcze… ten dziwne spojrzeniem, jakim obdarzył ją
przyjaciel z drużyny. Patrzył na nią z taką obojętnością w oczach, że aż na
samo wspomnienie przeszedł ją niemiły dreszcz.
Przekroczyła próg kwiaciarni, a dzwoneczek nad drzwiami
zabrzęczał, powiadamiając o jej przybyciu. W pomieszczeniu roznosiła się woń
różnorodnych kwiatów, mieszając się ze sobą, ale nie był to nieprzyjemny
zapach. Wręcz przeciwnie. Przywodził na myśl zapach wiosny, gdy wszystko
zaczynało budzić się do życia. Teraz niestety panowała jesień.
– O, kogo my tu mamy? – zza biurka wychyliła się głowa
blondwłosej nastolatki. – Witaj Sakuro, co cię do mnie sprowadza? – spytała z
czystą ciekawością dziewczyna. Nie często widziała przyjaciółkę w swoich
skromnych progach.
– Ohayo, Ino – zamyślona wciąż Haruno uśmiechnęła się do
niej delikatnie, choć uśmiech ten nie
sięgał jej szmaragdowych oczu, które skierowane były w podłogę. Brwi miała
zmarszczone od intensywnego myślenia.
Yamanaka przyglądała
się jej w ciszy, jednak gdy tylko zaczęła się ona przeciągać, zniecierpliwiona
nie wytrzymała, podnosząc w końcu głos.
– Sakura! – krzyknęła. Widząc, że różowo-włosa zwróciła w
końcu na nią uwagę, spytała:
– Co się stało?
– Nic takiego – powiedziała szybko różowo włosa, jak na gust
Ino - zbyt szybko, nie skomentowała jednak tego, czekając aż dziewczyna sama
zacznie. – To tylko… Wpadłam na kogoś.
– Można jaśniej?
Na jej pytający wzrok Sakura odpowiedział głośnym westchnięciem.
– Dzisiaj do wioski wrócił Naruto – oznajmiła, nie patrząc
na nią. – Ale nie ten Naruto, jakiego znałam, ten jest jakiś inny. Zupełnie go
nie poznaję.
– Może wydoroślał? – zasugerowała blondynka.
– Może – Sakura przytaknęła bez przekonania. – W każdym bądź
razie nie o to chodzi.
– Więc o co?
– Poszliśmy razem na ramen – pokręciła w roztargnieniu głową.
– Opowiadałam mu co się zmieniło w wiosce, o awansie naszego rocznika i reszty
naszych przyjaciół i w pewnym momencie wstał gwałtownie. Gdy spytałam co się
dzieję, przeprosił mnie i powiedział, że musi iść, a gdy poszłam za nim, przy wyjściu
pojawiła się Tsunade-sama, ale on wcale nie był tym zdziwiony. Oboje w
pośpiechu gdzieś się udali, mówiąc, że nie mają czasu na wyjaśnienia.
Ino słuchała jej z coraz większym zaciekawieniem.
– A wiesz chociaż dokąd się udali? – spytała.
– Nie powiedzieli gdzie i kazali mi zostać – frustracja i niepokój
aż biły od niej, co wcale nie dziwiło blondynki.
Siedziały tak w ciszy i popijały herbatę, którą Ino zdążyła
w międzyczasie zaparzyć. Każda myślała o czym innym, nie chcąc owej ciszy
przerywać. Dopiero dość głośne uderzanie o szybę wyrwało je z letargu. Podskoczyły
przestraszone i skierowały spojrzenie na szybę.
Za oknem ujrzeli postać chłopaka, wyglądającego dziwnie
znajomo, ale przez późną porę nie mogły dostrzec dokładnie kto to jest. Wymieniły
porozumiewawcze spojrzenia i wybiegły przed budynek. Dopiero, gdy znalazły się
na zewnątrz rozpoznały kim jest owy chłopak.
Blond włosy były w nieładzie, jakby potargane przez wiatr, a
strój, który miał na sobie w niektórych miejscach nosił ślady krwi.
– N-Naruto?! – obie dziewczyny popatrzały na niego, zdumione
obecnością blondyna, jednak on wcale się tym nie przejął.
– Sakura – powiedział
jedynie. Na jego twarzy malowała się ulga. – Musisz natychmiast udać się ze mną
do szpitala i zająć się operacją, to rozkaz Hokage.
Kunoichi spojrzały na niego zdziwione, nie będąc w stanie wykonać
ruchu, na co ten jedynie się zdenerwował.
– Cholera – zaklął na ten jawny brak reakcji. – Rusz się!
Nie ma czasu na stanie jak słup soli. Ino ty też się przydasz, a teraz biegiem!
– wrzasnął stanowczo, odwracając się.
Obie dziewczyny podskoczyły na jego podniesiony głos. Były
wstrząśnięte jego wybuchem. Po raz pierwszy go takim widziały. Ponownie
wymieniły spojrzenia i pobiegły za nim, nie chcąc tracić czasu i pragnąc dowiedzieć
się co tu się w ogóle dzieje.
♦
– Sala 108 – rzucił Naruto, gdy znaleźli się już w szpitalu.
Minęli recepcjonistkę, pokonując schody aż w końcu trafili na drugie piętro. Dziewczyny ruszyły do
drzwi z numerem 108. – Zróbcie co możecie i postarajcie się Ją uratować.
– Nie wiem kim jest ta Ona, ale zrobimy co w naszej mocy,
Naruto – obiecała Sakura. Przyjrzała się jeszcze uważnie przyjacielowi, po czym
razem z Ino zniknęła za drzwiami.
Wszyscy obecni na sali leczyli już dziewczynę. Sakura
zmierzyła ją pobieżnie wzrokiem od razu dochodząc do wniosku, że pierwszy raz
ją widzi.
– Jak jest sytuacja? –
spytała któregoś z medyków, znajdujących się w pomieszczeniu.
– Zraniony lewy bok, strzaskany nadgarstek i trucizna w krwioobiegu.
Niestety nie udało się nam jeszcze zidentyfikować jaka.
Słysząc to Haruno podeszła do stołu operacyjnego.
– Ja zajmę się rozpoznaniem trucizny i stworzeniem
antidotum, a wy zajmijcie się leczeniem rany – wydała polecenie. Cóż… leczenie
szło powoli, dlatego Sakura szybko wzięła się za rozpoznanie substancji,
krążącej we krwi dziewczyn. Dla życia czerwonowłosej liczyła się w końcu każda
sekunda.
Tym czasem za drzwiami, Piąta Hokage minęła szybkim krokiem
Uzumakiego, czekającego przed wejściem. Nie racząc go nawet spojrzeniem,
pchnęła ciężkie, szpitalne drzwi i jak burza weszła do zatłoczonego
pomieszczenia. Widząc medyków leczących jej byłą uczennice, sama zabrała się
pospiesznie do pracy.
♦
Naruto natomiast siedział na krześle w korytarzu, ignorując
ból w klatce piersiowej i trzymając cały czas twarz ukrytą w dłoniach. Nie mógł
już znieść tego czekania. Nigdy nie należał do osób cierpliwych, czekanie tylko
go irytowało, a on nie lubił czekać. Minęły już bite dwie godziny odkąd się tu
znalazł, może i nawet więcej. Kiedy już myślał, że się nie doczeka albo zaraz
zaśnie na siedząco, drzwi od sali operacyjnej zaczęły się otwierać, a w nich
stanęła blondwłosa kobieta.
Momentalnie wstał z zajmowanego miejsca i podszedł do niej.
– I co z nią? – spytał ze zmartwieniem. Interesował go tylko
stan dziewczyny.
– Nic jej nie będzie – odpowiedziała spokojnie Piąta,
obdarowując go szczerym uśmiechem.
♥C. D. N.♥
Hirashin no Jutsu1 - Technika teleportacji wynaleziona przez Tobiramę Senju a udoskonalona przez Minato Namikaze. Hirashin polega na natychmiastowym pojawieniu się w innym miejscu. (Naruto użył jednak zupełnie innej techniki, dop. Aut.).
Było warto czekać :) . Świetny rozdział i życząc weny do poprawek czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńJeśli miałabyś czas, to zajrzyj na mojego świeżo powstałego bloga
http://wymiarw.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Mam ochotę cię udusić ale masz szcęście i zostałaś ułaskawiona tym rozdziałem. Mam nadzieję, że wena wróciła do ciebie na dobre i nie będziemy musieli długo czekać na następne rozdziały, tym bardziej, że zaczęły się wakacje. W każdym bądź razie życzę weny i pozdrawiam. Rima
OdpowiedzUsuńDziękuję za ułaskawienie :D. Następny rozdział sądzę, że pojawi się w poniedziałek, czyli jutro. Ewentualnie, gdybym nie zdążyła, to we wtorek.
UsuńPozdrawiam! ;).
Ekstra grafika, i w ogóle całe opowiadanie. Ale jeszcze a propo grafiki wkradł ci się błąd, a mianowicie zamiast "Prawda Naruto?" jest "Pawda Naruto?" może to nic wielkiego ale troszkę mnie w oczy razi. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńDziękuję i za wyłapanie błędu też :) Tak długo się bawiłam z tym napisem, że go przeoczyłam. Postaram się to jakoś poprawic.
UsuńPozdrawiam! :)
Ojjj warto było czekac,warto;d
OdpowiedzUsuńCo tu duzo pisac? Znakomicie piszesz,nic dodac ,nic ujac:)
Obys czesciej dodawał rozdziały bo sa bardzo dobrze napisane;)
Witaj,
OdpowiedzUsuńfantastyczny, rewelacyjny, cudowny.... warto, warto było czekać tyle czasu bo to majstersztyk.... och muszę Tobie powiedzieć, że się rozpłynęłam pod tym rozdziałem, bardzo mi się podobał, no i te poprawki, których dokonałaś.. ogólnie wszystko rewelacyjnie wyszło...
Przepraszam za taki komentarz, ale jutro wyjeżdżam, a jeszcze się musze zapakować....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witaj Basiu,
UsuńNieszkodzi, dziękuję. Wiesz, że każdy komentarz w twoim wykonaniu jest tu jak najbardziej mile widziany. Miłych wakacji w takim razie ci życzę :)
Pozdrawiam!
Hej,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, naprawdę bosko, ta dziewczyna bardzo mnie ciekawi, a Sakura taka zaskoczona tym wszystkim co się dzieje...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga