sobota, 9 marca 2013

NPPL: Rozdział 2

Dodaję kolejną część opowiadania. Wydaje mi się nieco chaotyczna, ale to wy ją oceńcie:) Sama muszę przyznać , że to poprawianie idzie mi ślamazarnie, zresztą jak wszystko, za co się biorę ^^ Ale cóż, chyba widać  efekty? Dobra, nie zanudzam - zapraszam do czytania i komentowania.




2. Niepokój

  
Rzęsisty deszcz,  padający nieustannie od południa, nie ustępował ani na moment. Słońce natomiast, które niedługo ustąpić miało miejsca księżycowi, rzucało właśnie ostatnie swoje promienie na las, przez który w pośpiechu przemieszczała się pewna kunoichi.
Porywisty wiatr wiał gwałtownie, porywając ze sobą korony drzew oraz soczyście zieloną trawę. Jednak temu żywiołowi nie poddała się dziewczyna o płomienistych włosach, które zwracały uwagę swoją karmazynową czerwienią. Na przekór niemu, parła dzielnie przed siebie, przeskakując kolejne gałęzie i zostawiając za sobą ślady krwi, która sączyła się z rany na jej ciele. W jej fioletowych oczach, patrzących prosto na roztaczający się przed nimi widok, lśniła determinacja i niezachwiana pewność. Nigdy nie patrzyła za siebie, stawiając dzielnie czoła każdej przeszkodzie, która stawała jej na drodze.
Wychowała się w rodzinie shinobi, dlatego od dziecka uczyła się tego jak ma postępować, jaką ścieżką kroczyć. Miała wybór i go podjęła, wiedząc, że słusznie postępuje.
Dziewczyna otrząsnęła się z myśli o przeszłości. Czuła rwący ból w boku, przez który mroczki tańczyły jej przed oczami, ale z mocno zaciśniętymi zębami starała się go ignorować. Nie zatrzymywała się i nie miała nawet takiego zamiaru. Nie chciała się poddawać. Nie, kiedy zaszła już tak daleko.
Po dokładnej analizie swojego stanu i dystansu jaki pokonała, stwierdziła, że jeśli choć trochę zwiększy tempo, to jutro w południe będzie już na miejscu.
Przygryzła w zdenerwowaniu wargę, mrużąc oczy i wykrzywiając usta w grymasie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ten przeklęty deszcz. Ubrania, które miała na sobie były mokre i ciężkie. Całkowicie przyległy do jej ciała niczym druga skóra i utrudniały swobodne poruszanie się.
Nagły spazm bólu przywrócił ją do rzeczywistości. Przycisnęła mocniej dłoń do rany, starając się minimalnie powstrzymać krwawienie,  po czym przyspieszyła trochę biegu.




Droga, która Naruto wydawała się dłużyć w nieskończoność, w końcu doprowadziła ich do Ichiraku Ramen. Blondyn zdał sobie nagle sprawę, że o to idzie do knajpki, w której nie było go od całych dwóch lat z groszami. W ogóle dawno nie jadł ramenu, stwierdził ze zdziwieniem. Potrawa ta kojarzyła mu się bardziej z dzieciństwem, którego nie miał. Z udawaniem.  Z kreacją błazna, który nie potrafi żyć bez swojego ukochanego ramenu, a którego marzeniem jest zostać Hokage
To wszystko było kłamstwem, odezwał się cichy głosik, gdzieś w głębi jego podświadomości. Ale czy aby na pewno wszystko? Przecież naprawdę sprawiało mu przyjemność przebywanie tutaj z kolegami. Naruto jednak nie do końca był pewien ilu z jego rówieśników mógł nazwać tak naprawdę przyjaciółmi. Kto z nich był oddany i szczery, a kto tylko udawał.
Rozejrzał się po knajpce. Zauważył, że wnętrze trochę się zmieniło, ale niewiele. Tyle co przybyło trochę stolików i krzesełek, czyli nic szczególnego. Reszta była taka sama jak przed jego odejściem. 
Gdy oboje z Sakurą podeszli do lady, usiedli na wysokich krzesłach, czekając na właściciela budki. Oniemiały głos starszego mężczyzny, który nagle wyszedł zza zaplecza, zmusił ich do spojrzenia w jego stronę.
Właściciel Ichiraku wpatrywał się szeroko otwartymi oczyma w chłopaka, który siedział przed nim i obserwował go chabrowymi tęczówkami. Jego blond włosy opadały swobodnie na czoło, zasłaniając minimalnie oczy. Momentalnie mężczyźnie przypomniała się pewna osoba. Chłopiec, który kiedyś miał marzenie. Marzenie, które się ziściło. Ale ta osoba już dawno nie żyła, więc to było niemożliwe, by to była ona.
 Ohayo Teuchi Ojisan – głos chłopca wyrwał go z zamyślenie i wtedy mężczyzna dostrzegł pewną rzecz, a mianowicie potrójne kreski na policzkach i niebieski wisiorek na szyi, który niegdyś należał do Shodaime Hokage, a następnie do jego wnuczki.
 Na… Naruto? – zapytał niepewnie.
 We własnej osobie – zaśmiał się szczerze Uzumaki. Właściciel Ichiraku był jedyną osobą, która dobrze kojarzyła mu się z tym miejsce. Jego córka również, jednak chyba jej w tej chwili nie było.
Teuchi uśmiechnął się szeroko, gdy tylko blondyn potwierdził kim jest. Tak bardzo przypominał Yondaime Hokage! – A gdzie Ayano?
  Dobrze znowu cię widzieć. Ayano chwilowo nie ma, ale wróci za jakieś trzy dni. Miała zlecenie do wykonania w innej wiosce – opowiedział z uśmiechem.
 Szkoda. Miło by było znów ją zobaczyć – Naruto również się uśmiechnął, patrząc ciepło na mężczyznę. Ayano była dla niego poniekąd jak siostra, a staruszek Teuchi zawsze kojarzył mu się z dziadkiem, którego nie miał.  – Poproszę w takim razie to co zawsze. Tym razem jednak podwójnie. – dodał, patrząc znacząco na swoją przyjaciółkę z drużyny, która przysłuchiwała się ich rozmowie.
 Już się robi. Dziś  zjesz na koszt firmy, więc możesz zamawiać ile chcesz – powiedział dobrotliwie,  podając po pięciu minutach Naruto i Sakurze po misce Ramenu.
 Arigato! – usłyszał w podzięce nim udał się na zaplecze.


 Idatakimasu – Naruto uśmiechnął się delikatnie, czując rozlewające się w jego sercu ciepło po słowach staruszka, po czym spokojnie zaczął jeść potrawę.
 Idatakimasu – odpowiedziała różowo włosa.
Przez cały czas ukradkiem spoglądała na blondyna i wciąż nie mogła uwierzyć, że ten niegdyś rozwrzeszczany dzieciak aż tak się zmienił. Jakby nie było, to Naruto był drugą osobą, z którą się zaprzyjaźniła, bo to co łączyło ją z Sasuke nie mogła nazwać przyjaźnią. Brunet nigdy nie dopuszczał nikogo do siebie, więc Sakurze nigdy nie udało się do niego zbliżyć. Jedyną osobą, która mogła się nazwać jego przyjacielem był właśnie Uzumaki. Tylko on był w stanie dotrzeć do potomka nieistniejącego już klanu.
Przyjrzała się dokładniej koledze. Jego rysy twarzy były wyraziste, włosy nieco dłuższe, opadające swobodnie na czoło, na którym nie widniała już opaska. Teraz znalazła ona swoje miejsce na szyi. Z chabrowych oczu bił spokój i zdecydowanie. Były to oczy dojrzałej osoby, w ogóle nie pasujące do siedemnastoletniego chłopaka. Dopiero teraz Sakurę uderzyła świadomość tego. Dostrzegła to doświadczenie, które kryło się w jego oczach. Nagle chłopak obok niej wydał się jej dziwnie obcy, bo tak naprawdę, to co ona o nim wiedział? Tyle co nic. Zwłaszcza teraz, gdy nie widzieli się tyle czasu.
Poczuła się zawstydzona, że dopiero teraz to dostrzegła, a soczysty rumieniec oblał całą jej twarz. Już nie jesteś tą samą osobą, którą znałam dawniej . Wydoroślałeś Naruto i tym razem postaram się poznać prawdziwego ciebie,  bym bez wstydu mogła nazwać się twoją przyjaciółką, pomyślała. 
Przez jakiś czas jedli milcząc i delektując się potrawą. Oboje myśleli o czym innym, wpatrując się w swoje miski. Nie przeszkadzała im wcale cisza, która panowała między nimi. Naruto był do niej przyzwyczajony.
Minęło dziesięć, jeśli nie piętnaście minut, gdy rozmowa sama się rozwinęła aż w końcu zeszła na temat wioski oraz ich wspólnych znajomych. 
Sakura, chcąc przerwać  ciszę, która ponownie tego dnia zapadła między nimi, zaczęła spokojnie:
 – Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, Naruto, ale z naszego rocznika już tylko ty zostałeś geninem – oznajmiła poważnie, dokończając swoją porcję ramenu.
Przeniosła uważne spojrzenie na zaskoczonego przyjaciela. Chłopak wpatrywał się w nią pytającym wzrokiem.
 Ja, drużyna 8 i 10 w czasie twojej nieobecności przystąpiliśmy do egzaminu na chunina, i zdaliśmy. Natomiast Neji, Kankuro i Temari-san niedawno zdobyli rangę Jonina – wyjaśniła pokrótce i rzuciła mu niepewne spojrzenie.
Nie wiedziała, jak Naruto na to zareaguje, ale musiała to powiedzieć – Gaara z Suna Gakure również został jakiś czas temu mianowany… Starszyzna wioski nadała mu tytuł Kazekage – mruknęła, wbijając wzrok w pustą miskę.
Cisza. Tylko ona jej odpowiedziała. Pomyślała, że Naruto w takim razie musi czuć się załamany, że ktoś w jego wieku zdobył już to stanowisko. W końcu to było również jego marzenie i wciąż był geninem, a jeden z jego rówieśników go w tym wyprzedził.
Sakura podniosła głowę, zwracając się w stronę przyjaciela, lecz nie tego się spodziewała. Naruto nie krzyczał, nie wyrażał swojego niezadowolenia. Zamiast tego był spokojny, a kąciki jego ust wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu. Z oczu biła duma, której ona nie rozumiała.
 Nic nie powiesz? Nie dziwi cię to ani trochę? – spytała zdziwiona.
Naruto uśmiechnął się jedynie i pokiwał przecząco głową.
 Ale jak to?
 Po prostu. Wiedziałem o tym już dawno, jeśli nie wcześniej niż wy – powiedział tajemniczo. Haruno z szokiem wypisanym na twarzy, patrzyła, jak uśmiech jej przyjaciela minimalnie się powiększa. Naprawdę nie spodziewała się takiej reakcji. Zachowanie przyjaciela i jego enigmatyczność zaczynały wprawiać ją w konsternację.
Naruto, nie przejmując się natarczywym spojrzeniem dziewczyny, zagłębił się w swoich myślach. To była prawda. Wiedział o nominacji Gaary jeszcze przed tym za nim oficjalnie został Kazekage. Dzięki demonom, które w sobie nosili, byli w stanie komunikować się między sobą. Przez to, niemal na bieżąco wiedział co dzieje się u Gaary, lecz nie wszyscy tak mogli. Żeby móc przekazywać sobie informacje musiała zaistnieć więź między bijuu, która tworzona była po przez pieczęć.
Momentalnie przed oczami pojawiła mu się smukła postać z ogniście czerwonymi włosami. Więź między Kyuubim, a jej demonem została zerwana jakiś czas temu. Nie wiedział czemu, ale to go niepokoiło.
Nagle poczuł suchość w gardle, a szósty zmysł dał o sobie znać złym przeczuciem.
 Czy mógłbym prosić o szklankę wody? – zapytał starszego mężczyznę. Teuchi posłał mu zdziwione spojrzenie, ale podał mu pełną szklankę cieczy.  – Co jest? Spragniony jestem – wytłumaczył, widząc wzrok zielonookiej. Podziękował Teuchi’emu, uśmiechając się z wdzięcznością, lecz po chwili spoważniał.
Upił spory łyk wody i wbił nieobecny wzrok w szklankę trzymaną w ręku. Poczuł, jak przez jego ciało przechodzi prąd. Kyuubi mruknął coś niezrozumiałego, poruszając się niespokojnie w swojej klatce. Ich obu zaniepokoiła energia, którą przed chwilą wyczuli. Znajoma chakra malała z każdą następną sekundą, zanikając powoli. 
Nie, to nie możliwe. To na pewno nie ona – starał się przekonać samego siebie w myślach Naruto. Prawda jednak była brutalna.
Naczynie trzymane w ręku po chwili zaczęło pękać, co utwierdziło go w przekonaniu, że się nie mylił.
Nic nie zdarza się przypadkiem…




Tymczasem w najważniejszym budynku znajdującym się w Konoha, Godaime Hokage siedziała przy swoim biurku w gabinecie, popijając spokojnie kawę.
Przeglądała właśnie dokumenty, na których musiała złożyć podpis, a było ich całkiem sporo. Patrzenie na nie aż zniechęcało ją do dalszego zapoznawania się z ich treścią.
Jedno tylko nie dawało jej spokoju. Ona również poczuła tą niknącą energię i to ją niepokoiło, gdyż należała ona do jej byłej uczennicy. Tsunade zastanawiała się przez dłuższą chwilę, czy aby na pewno, to nie wyobraźnia płata jej figla, lecz przerwała jej wbiegająca do gabinetu asystentka.
 Tsunade-sama! - krzyknęła od razu, przekraczając próg drzwi. Blondynka spojrzała na nią z nad sterty papierów.
 Wiem – mruknęła tylko, przygryzając kciuk u prawej dłoni. – Więc ty też to poczułaś? – spytała, biorąc kolejny łyk napoju. Krótkowłosa skinęła jedynie głową.
Blondynka wyciągnęła z szuflady swojego biurka małą prostokątną karteczkę i z niepokojem zaczęła zdrapywać z niej złote okienka, kryjące liczby.
Jej wzrok z zaniepokojonego momentalnie zmienił się w przerażony.
 Chikusho!1 Musi być naprawdę źle – powiedziała, a strach ścisnął jej gardło. Zimny dreszcz przebiegł jej po plecach. – Shizune,  szykuj się! – rozkazała. – Ja biegnę po Naruto. Domyślam się, gdzie jest.
 Hai!
 Tylko się pospiesz – dokończyła zanim wybiegła z budynku.




Czerwono włosa nie dawała już rady. Zaczynała tracić siły witalne, jakie jej pozostały, a czarne plamki migały jej przed oczami, pogarszając widok.
Chcąc skoczyć na kolejną gałąź, dziewczyna straciła niespodziewanie równowagę i bezwładnie opadła na wilgotną glebę, zroszoną przez deszcz. Zimne krople opadały na siną z zimna twarz nastolatki, sprawiając wrażenie, jakby płakała.
  Naruto – wyszeptała, tracąc po chwili przytomność.




Naruto, jak poparzony wstał z zajmowanego przez siebie miejsca. Miał naprawdę złe przeczucia. Domyślał się już co się święci i wiedział, że jest to zły znak.
Zdenerwowany nie zwrócił nawet uwagi na to, że wciąż znajduje się w Ichiraku Ramen wraz ze swoją towarzyszką.  W tej chwili co innego chodziło mu po głowie. Wiedział, że później tego pożałuje, narażając się na wykład ze strony przyjaciółki, ale to było ważniejsze.
 Naruto, co się dzieje? – spytała zmartwiona Sakura, niezdająca sobie sprawy z jego myśli.
Blondyn dopiero po paru chwilach uraczył ją nieobecnym spojrzeniem swych chabrowych tęczówek.
 Przepraszam Sakura, ale muszę cię opuścić. Dokończymy naszą rozmowę innym razem - powiedział poważnym tonem i zaczął kierować sie w stronę wyjścia, w którym niespodziewanie pojawiła się blond włosa kobieta.
Tsunade-sama?! Zdziwiła się obecnością swojej mentorki Haruno. Z letargu wyrwał ją dopiero głos Piątej.
- Naruto, musimy się pospieszyć – zwróciła się do blondyna Hokage.
 Tak, wiem – skwitował krótko, równając się tuż przy niej.
 Pospieszyć? Ale gdzie? – spytała, wciąż nie będąca w temacie, Sakura.
 Nie mamy czasu na wyjaśnienia. Ty tu zostań, a my Naruto ruszamy!
 Hai! – odpowiedział blondyn, poczym razem zniknęli w deszczu, pozostawiając oniemiałą Sakurę samą sobie.
Przemoknięta dziewczyna stała wciąż w miejscu, myśląc intensywnie. Cała ta sytuacja była nie do pojęcia. Nie przejmowała się w ogóle kroplami deszczu, które moczyły co raz bardziej jej ubranie. Wpatrywała się zaniepokojonym wzrokiem w miejsce, gdzie zniknęły bliskie jej osoby.
 Co się tu do cholery dzieje? – mruknęła cicho pod nosem.




Naruto razem z Tsunade ruszyli  pospiesznie w drogę, by zdążyć na czas. W grę wchodziło życie bliskiej im osoby i nie mieli zamiaru zatrzymywać się nawet na moment.
 Miejmy nadzieję, że jeszcze nie jest za późno – odezwała się Shizune, która po chwili do nich dołączyła. Cała trójka przyspieszyła tempa, niknąc w ciemnościach lasu.

♥C. D. N.♥


Chikusho1  – Cholera/Cholera jasna.

Rozdział 1


14 komentarzy:

  1. Albo mi sie wydaje albo juz czytałem podobne opowiadanie...
    Ale mniejsza z tym,notka bardzo fajna,dluga:)
    Tylko szkoda ze trzeba było tyle czekac;)
    Ale opłaciło sie;d
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego, że jest to opowiadanie z mojego poprzedniego bloga na oncie. Poprawiam rozdziały i przenoszę tutaj w ulepszonej wersji;).
      Dziękuję bardzo za komentarz:).

      Pozdrawiam Serdecznie!

      Usuń
  2. Ja próbowałem tam czytać, ale cholera mnie brała przez tego Oneta. Dżizas. Co oni z nim zrobili? A co do rozdziału. Kontynuacja spokojnego Naruto. Ciekawe co teraz Sakura sobie o nim myśli. No i ciekawe, czy Tsunade i Uzumaki zdążą na czas. Czekam cierpliwie na nexta. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałem Twoje opowiadanie już na onecie, więc mniej więcej wiem o czym będą najbliższe rozdziały. Po za tym ciekawi mnie dalszy ciąg tego opowiadania, które bardzo mi się spodobało szczególnie Naruto - spokojny, opanowany i do tego ta choroba... Jestem ciekawy jak to wszystko dalej się potoczy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Długo wyczekiwałam tego rozdziału! I oto nareszcie jest. Czytałam już twoje opowiadanie, więc wiem co będzie się dziać w najbliższej przyszłości. Ale nie zmienia to faktu, że jakieś twoje poprawki mogą wprowadzić nowy wątek do powiadania. Dlatego czytam z zainteresowaniem. Pozdrawiam i czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, witam,
    co Ty opowiadasz rozdział nie jest chaotyczny, a poprawianie rozdziału ślamazarnie też mi się wydaje, że nie, wiem jak ciężko jest poprawić coś co już się napisało, no i żeby było jeszcze lepsze, a zawierało w większej mierze to co wcześniejsza wersja... Dopiero teraz zauważyłam, ale co mi tam, wystrój bloga jest fantastyczny, wspaniale pokazany Naruto, trochę popryskany krwią, i jeszcze to oko, a w tle Itachi...
    Podkreślę jeszcze raz opanowany Naruto to duży plus, przynajmniej teraz nie zakłada tej „maski” wesołego idioty. Sakura wyczekiwała jakieś „nadpobudliwej” reakcji na wieść o przyjaciołach, ale niestety jej nie otrzymała. Och jej reakcja na wieść, że Hokage i Naruto gdzieś wyruszają musiała być bezcenna...
    Już wcześniej napisałam, że nie mogę się doczekać walki testowej Naruto, ale teraz przypomniała mi się jeszcze jedna scena, która bardzo, ale to bardzo mi się podobała, chodzi o tą, kiedy Naruto jako dowódca nie zostaje tak łatwo wpuszczony, z ranną i wtedy poda to zdanie „jakieś ale...”, a wtedy jego drużyna dowiaduje się, że on jest znany i bardzo szanowany...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na nowy rozdział i nominuję cię do VBA :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    mogę się nazwać staro/nowym czytelnikiem... czytałam Twoje opowiadanie jeszcze na onecie, choć to było dosyć dawno temu, już wtedy mnie bardzo zaciekawiło, wspaniale przedstawiałaś sytuację, rewelacyjnie opisywałaś zdarzenia, Naruto nie był tym za kogo go wszyscy mają... Choć tak jakoś za krótko dla mnie Naruto był tym tajemniczym dowódca ANBU... wolałabym gdyby był dłużej...
    Ale powiem Tobie, że gdy tamta wersja bardzo mi się podobała to ta jeszcze bardziej mi się podoba.... prolog pokazał bardzo wiele, nawiązał trochę do tej sytuacji w szpitalu i rozmową z Tsunade (poprzednia wersja) o tej truciźnie (przynajmniej mi się tak wydaje, że to było to), Sakura drażniła Naruto, a latał za nią tak dla niepoznaki...
    Na samym końcu powiem tak, że opowiadanie bardzo mi przypadło do gustu i czekam na następne rozdziały. Mam nadzieję,z ę niedługo wstawisz tutaj rozdział....
    Multum weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ago :). Cieszę się, że nowa wersja się podoba. I dobrze ci się wydaje z tą trucizną - to było to ;).
      Co prawda Naruto mógł być dłużej dowódcą, ale to tylko tymczasowa grupa powołana przez Tsunade na próbę. Nie należą oni oficjalnie do ANBU :).
      A jak na 14 rozdziałów, to i tak trochę sobie nim pobył. W każdym razie mogę cię zapewnić, że Naruto skrywa nie jedną tajemnicę ;).
      I dziękuję - wena mi się na pewno przyda, zwłaszcza, że ostatnio gdzieś uleciała ;/.
      Co do następnego rozdziału, to postaram się go poprawić jak najszybciej.

      Pozdrawiam!
      Marii

      Usuń
  8. Hmm, tak sobie myślę, że chyba tu jeszcze wrócę, gdy uzupełnisz blog o kolejny rozdział. Bardzo podoba mi się sposób, w jaki piszesz. Jest prosty i szybko się go dzięki temu czyta, z czym ja mam problem we własnych opowiadaniach. Fabuła... Hmm, co do fabuły jeszcze się nie wypowiem, bo niewiele wiem, ale zapowiada się dość ciekawie. Zastanawiam się też, w jakim kierunku ją popchniesz - tak jak w mandze/anime, czy też po swojemu.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Twoje opowiadanie mocno mnie zaciekawiło. Czytałam je już wcześniej na Onecie i przypadło mi ono do gustu. Wersja opanowanego i skrywającego wiele tajemnic Naruto nieco zaskakuje, ale jednocześnie zachęca do dalszej lektury. Z niecierpliwością będę oczekiwać następnego/poprawionego rozdziału. Życzę weny do dalszej twórczości, bo z doświadczenia wiem, że trzeba jej wiele :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję za miły komentarz. Tak, ta wena naprawdę bardzo by mi się przydała, więc jeszcze raz dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    wspaniały rozdział, podoba mi się to, że Naruto jest teraz właśnie taki opanowy, i nie zakłada tej „maski” wesołego idioty... haha Sakura wyczekiwała jakieś „nadpobudliwej” reakcji na wieść o przyjaciołach, ale niestety się przeliczyła, i jej reakcja na wieść, że Hokage z Naruto gdzieś wyruszają bezcenna...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej,
    fantastyczny rozdział, uwielbiam opowiadania gdzie Naruto jest właśnie taki opanowy, i nie zakłada tej „maski” wiecznie wesołego idioty... haha bosko, Sakura wyczekiwała jakieś „nadpobudliwej” reakcji Naruto na wieść o przyjaciołach, no ale niestety się przeliczyła bardzo, i ta jej reakcja na wieść, że Tsunade z Naruto gdzieś wyruszają była bezcenna...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń